Transformacja narodów Europy Środkowo-Wschodniej z gospodarki planowej do wolnorynkowej była skomplikowanym procesem, odbywającym się na przestrzeni ostatnich 30 lat. Dla pionierów z wizją i gotowością do podjęcia ryzyka stworzyła ona ekscytujące możliwości. Inni mieli problem z kontrolowaniem transformacji i znacznie trudniej było im poradzić sobie z nową rzeczywistością. Dla osób o wątpliwych wartościach moralnych i mrocznych intencjach okres ten przyniósł również perspektywy zdobycia ogromnego bogactwa stosunkowo szybko, ale często kosztem innych. Takie scenariusze można znaleźć w nadchodzącej powieści zamieszkałego w Krakowie przedsiębiorcy Johna Lyncha, zatytułowanej „Arka”. Ta fikcyjna opowieść wprowadza czytelnika w wir akcji po obu stronach Atlantyku, a znaczna jej część rozgrywa się w Polsce, na Ukrainie i w Rumunii. Powieść ukazuje zarówno jasną, jak i ciemną stronę biznesu i finansów w świecie postępującej globalizacji, z wyżej wspomnianym regionem w centrum akcji.
Powieściowy debiut spod znaku literatury sensacyjnej autorstwa znanego w Polsce biznesmena okazał się nad wyraz udany. A wszystko dlatego, że John Lynch, Amerykanin polskiego pochodzenia, oparł fabułę „Arki” na własnych doświadczeniach i po prostu doskonale wiedział, o czym pisze. Takie książki nie mają łatwo. Żeby czytelnik zwrócił na nie uwagę w zalewie kryminałów, thrillerów i powieści sensacyjnych, muszą mieć w sobie coś wyjątkowego. Tymczasem trzymając w rękach „Arkę”, nie wiemy, czego się spodziewać. Tytuł ma biblijne, ale niewiele mówiące odniesienia, ilustracja na okładce też nie zdradza dużo – pokazany na niej manekin mógłby sugerować, że mamy do czynienia z książką o krawiectwie. Trochę niepokoju mogą wzbudzić powbijane w rekwizyt krawieckie szpilki i plama krwi, ale dopiero kiedy czytamy opis fabuły, zaczyna się nam tworzyć przed oczami konkretny obraz. „Arka” ma być sensacyjno-kryminalną powieścią o meandrach światowej mody, choć akurat tego światka, znanego zwykłym odbiorcom głównie z „Top Model”, jest tutaj mało. Powieść Johna Lyncha to bowiem w większym stopniu thriller prawniczo-korporacyjny i w tym gatunkowym wymiarze potrafi zrobić na czytelniku odpowiednio duże wrażenie. Ale od początku.